Solidarność międzyludzka – Albert Łyjak

Posted: 20 marca 2023 in Polska

W powieści George’a Orwella „Rok 1984” Ministerstwo Prawdy fałszuje wszystkie informacje zamiast rozpowszechniać prawdę. Ogół ludzi w tym państwie kłamie i zmusza innych do życia w ich rozpropagowanym oszustwie. Media ukierunkowują myślenie ludzi na każdy pogląd. Ludzie, którzy są tego świadomi mają tego dosyć i są już tym fałszerstwem zmęczeni – tak jak my.
To, co zdarzyło się w powieści, nigdy nie powinno zdarzyć się w rzeczywistości. Prawda może być ignorowana i niedoceniana, ale kłamstwo jej nie zmieni. Musimy cenić wartość prawdy i przestać podważać jej wielką wagę. Jednak, niektórzy – jak zobaczyliśmy usiłują uciec od niej, zacierając granicę między tym, co prawdziwe, a tym, co nieprawdziwe.

Lewicowo-liberalna stacja TVN24 wyemitowała reportaż zatytułowany „Franciszkańska 3”, oparty na materiałach komunistycznych służb. Autorzy usiłują w nim przekonywać opinię publiczną, że kardynał Karol Wojtyła w latach 1964-1978 tuszował przypadki pedofilii podległych mu księży.

Czy taki atak na Jna Pawła II jest zaskoczeniem? Nie jest.

Powrót Donalda Tuska do polskiej polityki, to niekończący się ciąg inwektyw na temat „praworządności”, konstytucji, pandemii, wojny, drożyzny, cen paliw, rtęci w Odrze. To ataki nienawiści szydzenie z ofiar katatastrofy smoleńskiej, prezydenta Lecha Kaczyńskiego, polskich katolików, księży czy teraz Jana Pawła II. To fake newsy, kłamstwa i manipulacje.Tusk i cała tzw, Koalicja Obywatelska z mediami ją wspierającymi, nie ma żadnej realnej alternatywy dla Polaków. Żadnego programu lub projektu służącego rozwiązywaniu konkretnych problemów. Wyborcy chcą propozycji, które pomogą im w trudnościach, a otrzymują kolejne porcje ślepej nienawiści i bajki z mchu i paproci. Kłamstwo jest dla nich normą i jedyną alternatywą, a rozbudzanie ślpych złych emocji jedynym sposobem na sukces wyborczy.

Honor w polityce oznacza szlachetność, uczciwość i pielęgnowanie ważnych dla siebie i narodu wartości. To dbanie o dobre imię i osobistą godność. Honor – przeniesiony na skalę całego państwa – przeradza się w coś, co się zwykle nazywa dumą narodową. Jest to kategoria wspólna dla całego narodu i w pozytywnym sensie służy budowaniu więzi grupowych oraz sprzyja wzmacnianiu zbiorowej tożsamości. Tyle teoria, życie jednak przynosi smutniejsze widowiska, w których zachowanie polityków jest odarte z dumy narodowej i honoru. A wspólnota, wartości i nasze autorytety są nikczemnie niszczone.

Nigdy jeden przeciw drugiemu

Jan Paweł II uczył nas, że żadna wspólnota nie może przetrwać bez prawdziwej solidarności: „Jeden drugiego brzemiona noście – to zwięzłe zdanie apostoła jest inspiracją dla międzyludzkiej i społecznej solidarności. Solidarność – to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. I nigdy brzemię dźwigane przez człowieka samotnie.

Solidarność musi iść przed walką. Wówczas ludzkość może przetrwać. I może przetrwać i rozwijać się każdy naród w wielkiej ludzkiej rodzinie. Bo co to znaczy solidarność? Solidarność to znaczy sposób bytowania w wielości ludzkiej, na przykład narodu, w jedności, w uszanowaniu wszystkich różnic, wszystkich odmienności, jakie pomiędzy ludźmi zachodzą, a więc jedność w wielości, a więc pluralizm, to wszystko mieści się w pojęciu solidarności. Sposób bytowania ludzkiej wielości, mniejszej lub większej, całej ludzkości poszczególnego narodu bytowania w jedności godnej człowieka.
Powiedziałem: solidarność musi iść przed walką. Dopowiem: solidarność również wyzwala walkę. Ale nie jest to nigdy walka przeciw drugiemu. Walka, która traktuje człowieka jako wroga i nieprzyjaciela – i dąży do jego zniszczenia. Jest to walka o człowieka, o jego prawa, o jego prawdziwy postęp: walka o dojrzalszy kształt życia ludzkiego. Wtedy bowiem to życie ludzkie na ziemi staje się „bardziej ludzkie”, kiedy rządzi się prawdą, wolnością, sprawiedliwością i miłością”.

Idea solidarności międzyludzkiej, zawsze obecna w myśli chrześcijańskiej, choć nie zawsze określana tym mianem, stanowi jedno z najważniejszych pojęć w społecznej nauce Kościoła. Początkowo wezwanie do solidarności było odpowiedzią Kościoła na „sprawy robotnicze”, to tak właśnie rodziła się solidarność ludzi pracy. Wołanie o solidarność świata robotniczego stawało się wołaniem o solidarność ogólnospołeczną, a w końcu – o solidarność międzynarodową. O tym Jan Paweł II pisał: „W solidarności już dawno temu przemawiali Ojcowie Kościoła i teologowie. Stąd się zrodziły encykliki społeczne ostatniego stulecia, a w czasach ostatnich nauczanie Soboru oraz współczesnych Papieży – Jana i Pawła, między innymi Janowa encyklika o pokoju.W świetle nauczania Kościoła solidarność zawsze była potrzebna człowiekowi i życiu społecznemu. Czasy współczesne, które charakteryzują się wielką zależnością ludzi od siebie nawzajem w globalnym świecie, zdecydowanie spotęgowały zapotrzebowanie na tego rodzaju zasadę życia społecznego, a także ludzką postawę. Solidarność jest więc odpowiedzią na potrzeby współczesnego świata. Jest odpowiedzią na to, co dzieje się w kraju jak i poza naszymi granicami. Człowiek nie jest sam, żyje z drugimi, przez drugich, dla drugich. Cała egzystencja ludzka ma właściwy sobie wymiar wspólnotowy – i wymiar społeczny – mówił Jan Paweł II.

Przywódca Solidarności Walczczącej

Zawsze miał przy sobie gazetę Obywatelską. Pod pachą albo w torbie. Wszędzie gdziekolwiek był sięgał po swoją gazetę i rozdawał ją z dobrotliwym uśmiechem, zachęcając do czytania.

27 września 2019 roku napisłem: W chwili oddania gazety do druku stan zdrowia redktora naczelnego – Kornela Morawieckiego jest bardzo cięzki. Po raz pierwszy od ośmiu lat nie napisał swojego felietoniku otwierającego każde wydanie gazety. W poprzednich felietonach pisał:

„Nie utraciliśmy ducha pod naciskiem przemocy. Poddani opresjom potrfafiliśmy na planie wpółczesności zrobić więcej niż inne nacje.

Dźwigneliśmy zrujnowany kraj. Wykształciliśmy się i odtworzyliśmy fizycznie zniszczone elity. Dochowaliśmy wiary ojców. Daliśmy Kościołowi papieża. Rozbłysnęliśmy Solidarnością. Nie poddaliśmy się komunie. Pokonaliśmy ją zbiorowym uporem i oporem.

Dzięki milionom poległych, milionom zmarłych i żyjących Polaków, Europa i świat są militarnie bezpieczniejsze, są też bardziej ludzkie.

Ani Niemcy, ani Rosjanie ze swoimi zbrodniczymi ideologiami nie zapanowali nad światem. Mieliśmy w tym swój odważny udział.

Łudzeni mirażami nowego wspaniałego ładu, wciągani w otchłni zła, jako społeczność, my, Polacy zdołaliśmy określić się i działać po stronie dobra. Oby dalej nie opuszczała nas ta zbiorowa mądrość i łaska. Obyśmy dalej mogli i umieli w doli i niedoli przydawać się sobie, innnym i Ojczyżnie,

Po śmierci Kornela , redakcyjny kolega Michł Mońko napisał:

„Na czas stanu wojennego stworzył organizacje pod nazwą Solidarność Walcząca. To drugie słowo odnoszące się do walki mówiło, że nie chodziło tylko o rozwiązany przez wojsko związek zawodowy , o pogwałcenie praw robotników do zrzeszania się. Chodzi o wolność, niepodległość Polski a tej nie da się zdobyć bez walki.

Kornel Morawiecki nie myślał o jakimś sposobie uładzenia czy ucywilizowania komunizmu. Nie wystarczała mu odmowa uczestniczenia w działaniach pozbawionych legitymacji moralnej. On komunizm odrzucał. Najzwyczajniej nie godził się na jakieś formy rozmowy z komunistam. To były czasy PRL, czasy gdy sama bezpartyjność spychała człowieka na plan drugi albo trzeci. Człowiek bezpartyjmy był obywatelem drugiej albo trzeciej kategorii natomiast odmowa uczestniczenia w organizowanych przez partie pochodach,wiecach czy czynach partyjnych spychała człowieka w nicość. Nie ma cię na pochodzie,na festynie pierwszomajowym – nie ma ciebie.

Ofiarami stanu wojennego byli przede wszystkim ludzie odmowy. Kornel poszedł poza odmowę. Uznał, że nie wystarczy komunie odmawiać, z komuną trzeba walczyć, nawet zbrojnie o Niepodległą, Niazawisłą Najjaśniejszą Rzeczpospolitą. Dziesięć lat później Kornel Morawiecki w telewizyjnym studiu przewrócił stolik, symbolizujący teatrum Okrągłego Stołu i powołanien nowej Polski w obiekcie MSW w Magdalence. Uznał jednocześnie, ze ta Polska, choć wciąż unurzana w komunistycznym łajnie, nie wymaga walki ale pracy u podstaw. Polskę trzeba oczyścić z brudów PRL. I będzie dobrze”.

Dewiza Solidarności Walczącej – Wolni i Solidarni – ma dwa powiązane ze sobą słowa: wolność i solidarność. Odnoszą się one do ludzi, których zadaniem jest przebudowa ustroju Najjaśniejszej Rzeczpospolitej w duchu wolności i solidaryzmu.

A cóż znaczy solidaryzm?Ideę solidaryzmu definiowali w przeszłości filozofowie, politycy i myśliciele: pozytywista Comte, anarchista Kropotkin, teoretyk spółdzielczości Gide, prawnik Boureois, lekarz Schweitzer i inni. Owe definicje były mniej albo więcej teoretyczne, filozoficzne, religijne, a rzadko, tylko w przypadku dr Schweitzera miały wymiar praktyczny, poparty doświadczeniem.

To o czym myślał Kornel, mówiąc o wspólnotowości, o poczuciu „ My” i „JA”,o solidaryzmie, najtrafniej zdefiniował w czasach międzywojnia Bogusław Miedziński,organizator POW, dziennikarz, polityk, oficer wywiadu, marszałek Senatu II RP. „Podać sobie ręce przez mury i płoty i znaleźć się w jednym obozie politycznym. Tak myślał i tak mówił, i do tego dążył Kornel Morawiecki.Był skłonnny rozmawiać z każdym. Dla zgody. Dla stworzenia sytuacji „MY” w miejscu „JA”. Ale jak podać rękę przez mury i płoty komuś, z kim nigdy się nie zgadzałem? Nigdy nie byłem z tym kimś w sytuacj „MY”. Zawsze przegradzały nas płoty polityczne, ideologiczne, nawet moralne.

Kornel przewracał polityczne płoty, burzył ideologiczne mury.Wierzył w skuteczność debaty, ponformowanych obywateli. Był przekonany, że społeczeństwo potrzebuje zgody i kompromisu, a nie trwania w wyniszczającym konflikcie. I wciąż powtarzał jak prorok albo kaznodzieja że przecież nie żyjemy dla siebie. Dostrzegał aspekt moralny i religijny solidaryzmu.

Opowiadał się za tworzeniem, zachowywaniem i poprawianiem ogólnych zasad społecznych i politycznych metod opartą na porozumieniu, zgodzie, a nie na gwałtownej zmianie i na przymusie. Promował wspólnotowość, poszanowanie drugiej osoby, wspólne dobro, wzajemną pomoc, odpowiedzialność, dobroczynność, szukanie pozytywnych rozwiązań w sprawach ważnych dla Polski(…).

Istnienie w społeczeństwie sprzecznych opinii, odmiennych pragnień, konkurencyjnych potrzeb i przeciwstawnych interesów jest naturalną gwarancją zróżnicowanych zdań w debacie publicznej. Kornel był zdania, że polityka nie może być uprawiana jako walka grup i koterii o władzę, o sposób rządzenia, o dobra materialne, o wpływy. Jeśli więc chcemy wpływać na kształt zasad społecznych i moralnych, musimy niwelować sprzeczności i podawać rękę przez płot.

Podawać rękę pytałem? – pytałem, a Kornel chwilę milczał. Zdawało mi się, że pewne pytania bolą Kornela Po namyśle odpowiadał: ”No nie można inaczej”.

Czy jednak należy przez płot podać rękę byłemu sekretarzowi partii komunistycznej, który w czasach PRL był cenzorem i wywalał ludzi z pracy?

Kornel zgadzał się, że ludzie skompromitowani aktywnym udziałem w partiii komunistycznej i w służbach PRL, nie powinni mieć swego miejsca na uczelniach, w administracji państwowej, w sądach, wojsku i mediach publicznych.

Gdy gazety pisały o godpodarce, o kłótniach polityków, on mówił o przełomie dziejowym, o nowym świecie, którego jeszcze nie ma. Mówił patetycznie o ideach. Były tam nowoczesne koleje dużej prędkości i wielkie rzeczy społeczne, polityczne,gospodarcze.

Kornel widzaiał tragizm polskiego narodu A co to naród?

To wspólnota losu i pamięci. W czasach PRL trzy i pół miliona należało do partiii komunistycznej. Dwa i pól miliona należało do organizacji satelickich partii. Trzeba do tego dodać setki tysięcy funkcjonariuszy milicji, UB/SB, WSI, KBW, LWP no i konfidenci. To też naród ale o innym losie i innej pamięci.

Kornel nie dążył do unicestwienia, wyrzucenia poza nawias narodu o innym losie i innej pamięci. Chciał, żeby tym ludziom zeszło bielmo z oczu i żeby przeszli na stronę prawdy i dobra? (…) Dlatego nieustanie tworzył gazety- tą swoją papierową amunicję. Niewielu to rozumiało.

Dodaj komentarz